Rok 2010 był pechowym rokiem dla irlandzkiego przewoźnika Ryanair. Wtedy właśnie nastąpiła erupcja islandzkiego wulkanu Eyjafjoell.
Co linie lotnicze mają wspólnego z wulkanem? Z powodu jego aktywności musiały odwołać tysiące zaplanowanych lotów. Pył wulkaniczny unosił się nad całą Europą.
Na lotniskach utknęły wówczas miliony pasażerów. Ta niezwykła sytuacja zmieniła radykalnie plany wielu osób, naraziła na niedogodności i w pewnych przypadkach duże straty finansowe.
Jedna z pasażerek domagała się odszkodowania za poniesione straty, które przewoźnik zaakceptował. Za nim posypały się kolejne, na których wypłatę Ryanair przeznaczył 32 miliony euro.
Nie wszystkie jednak roszczenia pasażerów chciał uznać, bo twierdził, że są zbyt wygórowane. Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł inaczej, podkreślając, że każdy podróżny ma prawo do odszkodowania za odwołany lot.
Nawet w tak niecodziennych okolicznościach przewoźnik powinien być odpowiedzialny za swoich pasażerów i wypłacić im zadośćuczynienie, jakiego się domagają.